wtorek, 1 listopada 2016

Día de Muertos

No jak się ładnie złożyło, w mój tradycyjny (jeśli chodzi o publikowanie notek) wtorek wypada tegoroczne święto zmarłych. Stwierdziłam, że w tym roku zapoznam was z meksykańskimi zwyczajami dotyczącymi tego święta, bo dlaczego by nie? Lubię łączyć przyjemne z pożytecznym. Będzie dłuuuuuuugo. Ale będą też grafiki, więc nie narzekać :D


Jak podaje wikipedia, Dia de Muertos to najstarsze religijno-etnicze święto meksykańskie. Jest obchodzone w tym samym czasie, co nasze Zaduszki, lecz w przeciwieństwie do naszych obchodów w Meksyku przyjmują one formę wesołej zabawy. Ogromne stragany z kolorowymi, szczerzącymi się czaszkami, malunki na twarzach cz drogi prowadzące z cmentarza do domów, oznaczone kwiatami i świecami to tylko niektóre oznaki świętowania. Jak można przeczytać na stronie miedzykulturowa.org.pl:
Za murami cmentarza organizowane są verbeny - fiesty uliczne z muzyką i śpiewami. Ulice pełne są straganów ze słodyczami: czaszkami z cukru z wypisanymi na czole imionami (każdy stara się znaleźć wśród nich swojego "imiennika" i zjeść w ten sposób własną śmierć), trumienkami z czekolady, wewnątrz których spoczywają miniaturowi zmarli z marcepanu, kościotrupami dla ozdoby lub do jedzenia, pan de muerto, czyli chlebem zmarłych - ciastkami drożdżowymi w kształcie kości. [...] Dzieci, a nawet niektórzy dorośli, przebierają się za zjawy, potwory, mumie i krążą wieczorem po ulicach, strasząc przechodniów. Dzieci chodzą też od domu do domu prosząc o calavere - porcję słodyczy i owoców. W większych miastach organizowane są programy kulturalne związane z obchodami Święta Zmarłych. W stolicy Meksyku, na głównym placu - Zocalo, powstaje cale "miasteczko" zmarłych, w którym artyści dają upust fantazji tworząc wielkie, kolorowe ołtarze przedstawiające np. znane postaci kultury meksykańskiej jako szkielety.

Samo składanie czci zmarłym również przejawia się w inny sposób, niż ma to miejsce w naszej kulturze.

Żywi muszą zadbać o pomyślne przybycie zmarłych. Nie chodzi tylko o przygotowanie ołtarza ulubionymi potrawami poświęconego zmarłym, ale też o wskazanie im drogi do domu przy pomocy świec, kwiatów i kadzidła, znaczących szlak od cmentarza do domostwa. Ołtarz jest tym miejscem w dniach obchodów, wokół którego koncentrują się wszystkie wydarzenia. [...] Buduje się go w centralnej części domu, ozdabiając kwiatami, wycinankami z papieru i świecami - po jednej dla każdego zmarłego. Światło świecy [...] ma pomóc zmarłym przebyć rzekę, za którą znajduje się królestwo zmarłych [...] dlatego też na świecy umieszcza się imię zmarłego, żeby dokładnie wiedział, dokąd ma się kierować. Zmarli po przebyciu tak długiej drogi z zaświatów są głodni i spragnieni, dlatego nie może zabraknąć pożywienia i napojów, które umieszcza się na ołtarzu rano w dzień odwiedzin. Dla dzieci przygotowuje się te potrawy, które spożywały one za życia: kurczaka, makaron, "chleb zmarłych", tamales z fasolą, słodycze, owoce, napoje gazowane. Nie oferuje się im mięsa wołowego ani wieprzowego, gdyż uważa się, że dzieci przestraszyłyby się tych zwierząt. Dorośli mają nieco bogatsze menu: otrzymują większość tego co dzieci, ale też tamalse z mięsem i alkohol: pulque, piwo, wódkę. Wierzy się, że zmarli posilają się wchłaniając zapach potraw. Gdy zmarli powracają w zaświaty, żywi mogą zjeść przygotowane dla nich potrawy.

Śmierć według ludzi pochodzących z Meksyku to wysoki, chudy, kobiecy kościotrup w czarnej sukni, długim boa i z kapeluszem na głowie, ubranym według XIX-wiecznej mody. Mówi się o niej Catrina - kobieta z wyższych sfer, przedstawicielka arystokracji meksykańskiej. Takie jej przedstawienie było bardzo często wykorzystywane w ikonografii.

Seria litografii i grafik autorstwa Jose Guadalupe Posady (1852-1913) jest jednym z najbardziej znanych jej przedstawień. Śmierć ukazana jest na nich w najrozmaitszych sytuacjach życia codziennego: w kantynie pijącą pulque, tańczącą na wiejskiej zabawie, sprzedającą tortille na ulicy, jadącą na rowerze, jako martwą narzeczoną, której kochanek obiecuje miłość aż do grobowej deski.

Przyznacie, że to o wiele ciekawsza pani niż nasza tradycyjna kostucha, hm ;)? Sam sposób spędzania tych dwóch listopadowych dni jak dla mnie jest o wiele bardziej interesujący i zachęcający do świętowania niż nasze ganianie za zniczami, kwiatami i klepanie litanii podczas procesji. 
By umilić wam jakoś to bieganie po naszych niezbyt kolorowych cmentarzach, mam dla was sygnaturkę w trzech wariantach. Robiłam ją w marcu do zabawy "W innym stylu". Jedna z nich poleciała do organizatorek, a trzy inne warianty zachowałam dla was.



Jeśli chcielibyście się dowiedzieć więcej o Dia de Muertos, odsyłam was tu: klik!, skąd zaczerpnęłam wszystkie cytaty występujące w tej notce.

2 komentarze:

  1. Szczerze wolę to niż te chamowate ( bez urazy) amerykańskie Halloween bo na moim miejscu zamieszkania młodzież nie rozumie iż ktoś nie obchodzi tego święta.Teraz to tylko mąkę rozsypali na schodach ale rok wcześniej była pasta na klamce ,jajka na wycieraczce .Czy to nie przegięcie. Dlatego rodzice rozważają właśnie monitoring przynajmniej będzie wiadomo jaki cudaczny wandal się zabawia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, wandale zawsze znajdą sobie powód do robienia żartów i niszczenia mienia. Nieważne, czy to Halloween, czy po prostu kolejne posiedzenie z alkoholem w tle gimnazjalistów.

      Usuń

Credits
Layout: Aris Carmen Light | | Instrukcja: Graphical Thoughts | | Podpis na szablonie: Zielony Kociak | | Podziękowania dla Silent One za pomoc